15 października możemy uratować ojczyznę od poważnych nieszczęść bez wysiłku zbrojnego
Na spotkaniu z mieszkańcami Konina (woj. wielkopolskie) szef PO mówił, że zdecydowana większość Polaków chce zmiany.
"Ta potrzeba zmiany, to poczucie, że dłużej tego Polska i my wszyscy nie wytrzymamy, nie wyrzuciło z naszych serc i z naszych umysłów tego co najważniejsze. Ja o tym zawsze, jak mówię, to ci z PiS-u się śmieją, albo szydzą, albo najwyraźniej nie rozumieją, o czym mówię, kiedy ja mówię o znaczeniu w polityce takich wartości oczywistych jak miłość, przyjaźń, uśmiech. To jest nasza największa przewaga, to jest największy nasz skarb. My z nimi wygramy, bo my kochamy. Bo my kochamy Polskę, my kochamy ludzi, my kochamy dzieci, nasze wnuki" – powiedział Tusk.
"Bardzo mi zależy na tym, żeby wszyscy w Polsce zrozumieli, że to jest wielka szansa 15 października, że my od wielu poważnych nieszczęść możemy uratować ojczyznę bez wysiłku zbrojnego, bez dramatycznego poświęcenia" - oświadczył szef PO i przekonywał do zagłosowania na "pozytywną zmianę".
Szef PO przypomniał też, że kiedy wracał do krajowej polityki, KO cieszyła się poparciem na poziomie 14-16 proc. "Dzisiaj stabilnie przekroczyliśmy 30 proc. To jest oczywiście za mało, ja wiem (...). Ale mówię o tym, nie żeby się pochwalić, to nie był tylko mój wysiłek, tylko chcę powiedzieć, że wszystko jest możliwe" – powiedział Tusk.
Tusk przypomniał niedzielny "Marsz Miliona Serc" i podkreślił, że możliwe jest wszystko, „jeżeli dziś w Polsce można zrobić największą manifestację polityczną w historii kraju, jedną z największych w Europie w ostatnich latach”. Jak mówił, w marszu uczestniczyli „ludzie bardzo pozytywni, bo jak ludzie chcą burzyć i palić to łatwo wejść na ulice, ale poprosić ludzi pozytywnych, to znak o wiele poważniejszy”.
Lider PO pytany, czy „obóz demokratyczny jest do posklejania” po wyborach odparł: „Robiłem wszystko, co w ludzkiej mocy, żeby przekonać partnerów na scenie politycznej do tzw. jednej listy. Sprawa zamknięta, nie chcę do tego wracać. Trzeba iść do przodu i wygrywać mimo różnych taktyk, jakie przyjęły różne partie".
"Ja nie będę miał żadnego problemu, żeby dzień po wyborach dogadać się na budowę sensownego, uczciwego, aktywnego rządu z Szymonem Hołownią, z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i z liderami Lewicy. I w ogóle nie będą mnie interesowały różnice między nami. Między nami mówiąc, my jesteśmy dogadani. Powiedzieliśmy sobie: nikt nie będzie teraz rozmawiał o stanowiskach, bo Pan Bóg się śmieje, gdy ludzie planują. Całą siłę musimy włożyć w naszą wygraną” – podkreślił Tusk.
„Oferta jest bardzo szeroka. W KO znajdziecie, nawet na jednej, konkretnej liście, nawet tu, w Koninie, ludzi przyzwoitych, o różnych zainteresowaniach i czasem różnych poglądach. Nie chcecie głosować na KO? Zawsze jest ktoś bliski nam. Z PSL współpracowałem 8 lat, z korzyścią dla Polski i dla ludowców. Nie szukajmy różnic i podziałów tam, gdzie one są minimalne. Potrzebujemy tak wielkiej, pozytywnej energii, żeby zbudować synergię między tymi środowiskami – i ci liderzy to rozumieją” – dodał polityk.
"My nie tylko wygramy te wybory, ale później bez żadnych gorszących scen, bez głupawych targów, natychmiast przystąpimy do roboty jako wspólny rząd – macie na to moje słowo” – zapewnił Tusk.
Jedna z uczestniczek spotkania zapytała o sytuację mikroprzedsiębiorców w Polsce. Jak mówiła, za każdym mikroprzedsiębiorcą stoi jego osobista historia życiowa. Dodała, że jest mamą kilkorga dzieci, nauczycielką, a od 10 lat prowadzi z mężem w Koninie przedszkole daltońskie. „Od kilku lat zaczynamy notować trudności finansowe w związku z podwyżką, z inflacją, z tym że rośnie ciągle pensja minimalna. Przez trzy lata brałam koszty inflacji absolutnie na siebie, oszczędzaliśmy jak tylko mogliśmy. Nie chciałam tego przerzucać absolutnie na klientów. Po roku zastanawiania się podniosłam czesne o 100 zł - nie czuję się z tym dobrze, bo uważam, że dostęp do takiej wolnej demokratycznej edukacji ma prawo każde dziecko, nie tylko to, którego rodziców na to stać. Ale życie jest chwilami brutalne. Ja też mam dzieci to utrzymania i rachunki do opłacenia. Z przerażeniem patrzę na podwyżkę w styczniu pensji minimalnej o 700 zł” – mówiła.
„Jedna rzecz mnie zmartwiła i dlatego to jest to najważniejsze pytanie. Powiedział pan: jestem za tym żeby nauczyciele zarabiali bardzo dużo, bo przynajmniej moi na to zasługują. Powiedział pan: 20 proc. podwyżki dla nauczycieli. Błagam, niech pan mi powie, że ja dam radę, i jak ja dam radę, - bo mnie na to nie stać” – zapytała.
Szef PO odparł, że ze względu na to, że jest ona nauczycielką, to rozumie i zdaje sobie sprawę z tego, jakim problemem dla nauczycieli są niskie zarobki. „Nie ulega wątpliwości, że to co stało się z wynagrodzeniami dla nauczycielek i nauczycieli to jest tak naprawdę koniec polskiej szkoły” – podkreślił.
„Chodzą do tej szkoły dzieci, które nieprzypadkowo są coraz częściej w depresji i mają coraz częściej problemy psychiczne, m.in. dlatego, że w szkole jest tak dużo nieszczęśliwych nauczycielek i nauczycieli, bo ledwie wiążą koniec z końcem. To przecież buduje też takie napięcia, brak satysfakcji z zawodu” – mówił polityk.
Tusk zaznaczył, że powoli zawód nauczyciela staje się „najstarszym zawodem”. Wskazał, że generacyjnie średnia wieku w szkołach wynosi ponad 50 lat, a młodzi ludzie nie chcą uczyć w szkole m.in. z powodu zarobków.
„Władza od ośmiu lat mówi o nauczycielach prawie wyłącznie źle. Pieniądze są tak marne, więc nauczyciele robią na dwóch czy trzech etatach. Do tego dochodzą korepetycje, więc ludzie są wściekli, że muszą dodatkowe pieniądze płacić na korepetycje. Nie ma tej synergii między rodzinami, rodzicami a nauczycielkami i nauczycielami. Jest takie poczucie, że wszystko stało się takie +kanciaste+ i wszyscy są nieszczęśliwi: uczennice i uczniowie, bo to przecież wisi aż w powietrzu. Do tego Czarnek z ideologią, do tego kuratorzy, którzy mają ścigać de facto nieprawomyślnie zachowujących się uczniów, czy nauczycieli. W tym sensie ja nie mam żadnych wątpliwości, że nauczycielki i nauczyciele - ja mówię 30 proc., o 20 proc. to ja mówiłem półtora roku temu. Dzisiaj mówię i naprawdę to jest bezdyskusyjne, a to 30 proc. i tak nie dogoni inflacji” - zaznaczył.
Tusk zapowiedział, że jedną z pierwszych jego decyzji będzie podniesienie wynagrodzenia dla nauczycieli o 30 proc.
Odnosząc się do kwestii płacy minimalnej, Tusk zaznaczył, że „stanie się (ona) faktem - i wszyscy dobrze wiemy, że ludzie chcą i powinni więcej zarabiać, że mało zarabiających w Polsce jest ciągle większość”. „I równocześnie wiemy, że dla każdego przedsiębiorcy podniesienie płacy minimalnej stanowi poważne wyzwanie. Jeśli jest +na styk+ firma i jeśli ludzie tam pracują na minimalnej, to wiadomo, że czasami koszty mogą spowodować, że (niektóre) firmy padną. Dlatego od razu będziemy proponowali: kwota wolna od podatku 60 tys. zł, co jest radykalnym obniżeniem podatku. O składce zdrowotnej już mówiłem, chorobowe ZUS będzie płacił od pierwszego dnia, kiedy ktoś pójdzie na chorobowe, a nie będzie to obciążało przedsiębiorców” – zadeklarował szef PO.
Tusk przypomniał, że KO idzie do wyborów mając 100 konkretów, a w tym „jest 12 propozycji bezpośrednio lub pośrednio ułatwiających życie, także finansowe przedsiębiorczyniom i przedsiębiorcom - ale to jest tylko na sam początek”.
„Bardzo mi będzie zależało na tym i bardzo szybko zbadamy jaki podniesienie płacy minimalnej ma wpływ na kondycję tego typu przedsiębiorstw, jakie pani prowadzi. I zrobimy absolutnie wszystko, używając narzędzi dostępnych dla państwa, żeby te konsekwencje podniesienia pracy minimalnej nie były zabójcze dla przedsiębiorców, szczególnie tych mikro" - podkreślił.
"To nie jest tylko kwestia jakby pani życia - to są mocne słowa, pani mówi, że to pani całe życie - ale od tego zależy przyszłość Polski. PiS-owi się wydaje, że przyszłość Polski zależy od PiS-owskich urzędników. Oni do dzisiaj nie zrozumieli, że to co oni mogą podzielić i na siebie wydać, to wytwarzają tacy ludzie jak pani. To wytwarzają polscy przedsiębiorcy, polskie przedsiębiorczynie, pracownicy w waszych firmach. Pieniądze i dobrobyt bierze się z pracy, a nie zrządzenia - jak myśli PiS” - powiedział Tusk.
Szefowi PO pytanie zadała także 9-letnia Pola, uczennica trzeciej klasy. „Czy po 15 października będę żyła w bezpiecznym i szczęśliwym kraju” – zapytała dziewczynka. Po jej pytaniu na sali rozległy się brawa. Tusk odparł: „zaraz mi serce pęknie, jak widzę łzy w twoich oczach, ale wiem, że jesteś bardzo wzruszona. Ja też”.
„Mogę ci powiedzieć, że jak widzę taką młodą osobę jak ty, chodzisz do trzeciej klasy, martwisz się o innych i masz jedno marzenie: chcesz żyć w szczęśliwym kraju, gdzie żyją szczęśliwi ludzie - to dla mnie to jest największe wyzwanie jakie w ogóle mogę sobie wyobrazić. Ja zrobię wszystko, wszystko żebyś i ty, tak jak moje wnuczki i wnuki, żebyście żyli szczęśliwie” – powiedział Tusk. Jak dodał, nie będzie dla niego większej nagrody niż ta, "gdy się spotkamy za kilka lat i jak powiesz, że +no, trochę się udało, żyję w szczęśliwym kraju+. To będzie dla mnie największa nagroda. Jesteś naprawdę wspaniała” – podkreślił Tusk. (PAP)
autorzy: Anna Jowsa, Rafał Pogrzebny, Aleksandra Rebelińska
ajw/ rpo/ reb/ par/