Ekstraklasa piłkarska - w sobotę tylko remisy, w niedzielę klasyk
Walka o mistrzostwo Polski z każdą kolejką nabiera rumieńców i jednocześnie... coraz trudniej wskazać faworyta w tym wyścigu.
Już w piątek, w spotkaniu na szczycie, Jagiellonia Białystok pokonała u siebie Śląsk 3:1 i awansowała na pozycję lidera, spychając na drugie miejsce wrocławian.
"Jaga" przełamała się w wielkim stylu, bowiem w trzech poprzednich meczach zdobyła tylko punkt. W starciu ze Śląskiem już w pierwszej połowie zdobyła trzy bramki - dwie sprowadzony przed obecnym sezonem Dominik Marczuk, a jedną Czech Michal Sacek.
Wrocławianie otrząsnęli się dopiero po przerwie, ale stać ich było jedynie na honorowego gola. W 54. minucie trafił Piotr Samiec-Talar.
Jagiellonia i Śląsk mają po 45 punktów.
Trzeci Lech Poznań zgromadził 41. W sobotę zremisował bezbramkowo w Zabrzu z siódmym Górnikiem (36), choć oba zespoły miały swoje okazje, również w emocjonującej końcówce meczu.
Był 300. mecz w roli trenera w ekstraklasie opiekuna zabrzan Jana Urbana. Natomiast szkoleniowiec "Kolejorza" Mariusz Rumak, który pełni tę funkcję od połowy grudnia, ma o czym myśleć. Jego podopieczni nie strzelili gola od... 450 minut, licząc również z Pucharem Polski.
Szansy zbliżenia się do czołówki nie wykorzystał Raków. Broniący tytułu zespół zaledwie zremisował w Krakowie z występującą tam w roli gospodarza Puszczą 1:1, choć bardzo długo prowadził.
W 26. minucie samobójcze trafienie zaliczył obrońca Puszczy Artur Craciun. Gospodarze grali już wówczas w osłabieniu, ponieważ pięć minut wcześniej czerwoną kartkę zobaczył jego kolega z reprezentacji Mołdawii Ioan-Calin Revenco.
Wydawało się, że w drugiej połowie Raków ruszy po kolejne gole, tymczasem stało się zupełnie inaczej. W 49. minucie mistrz Polski stracił ukaranego czerwoną (po drugiej żółtej) kartką Frana Tudora, a w doliczonym czasie gry gola na 1:1 z rzutu karnego, swojego szóstego w sezonie, strzelił 35-letni Łukasz Sołowiej.
Taki wynik oznacza, że Raków wciąż jest piąty (40 pkt, mecz zaległy), a Puszcza nadal 16. - 23 pkt.
W innym sobotnim meczu też nie wyłoniono zwycięzcy. 15. w tabeli Korona Kielce zremisowała u siebie z 13. Cracovia 1:1. "Pasy" prowadziły do przerwy po golu sprowadzonego pod koniec lutego Islandczyka Davida Kristjana Olafssona, ale w 71. minucie wyrównał Miłosz Trojak.
"Zremisowaliśmy wygrany mecz" - przyznał trener Cracovii Jacek Zieliński.
Na razie odbyło się łącznie pięć spotkań. Na otwarcie kolejki 14. Piast Gliwice uległ u siebie dziewiątemu Radomiakowi 2:3. Gospodarze w doliczonym czasie gry nie wykorzystali rzutu karnego. Pechowym strzelcem był Patryk Dziczek, który w 33. minucie zaliczył trafienie z "jedenastki".
W niedzielę Stal Mielec zagra z Ruchem Chorzów, czwarta w tabeli Pogoń Szczecin z Zagłębiem Lubin, a wydarzeniem będzie rozpoczynający się o godz. 17.30 klasyk Widzew Łódź - Legia Warszawa.
Oba kluby walczą o inne cele. Łódzki zespół jest 11. z dorobkiem 28 pkt i musi oglądać się za siebie, natomiast warszawska drużyna zgromadziła 38 pkt i jest szósta, wciąż z szansami na czołowe lokaty.
Bez względu jednak na ich miejsca w tabeli, to rywalizacja, która od kilku dekad elektryzuje mnóstwo kibiców. To jedyne drużyny, które reprezentowały Polskę w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Widzew awansował do niej w 1996 roku, a Legia - rok wcześniej oraz w 2016 roku. To również jedyni polscy półfinaliści Pucharu Europy (poprzednika Ligi Mistrzów). Legia dokonała tego w 1970, zaś Widzew w 1983 roku.
Łodzianie czekają na zwycięstwo nad Legią w oficjalnym meczu 24 lata - od kwietnia 2000 roku. Nie wygrali z warszawską drużyną 24 kolejnych spotkań (21 w lidze i trzech w Pucharze Polski).
Obecną kolejkę zakończy w poniedziałek potyczka w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie Warta Poznań podejmie zamykający tabelę ŁKS Łódź.(PAP)
bia/ pp/